niedziela, 26 maja 2013

3. Urodziny

Od Walentynek nie działo się nic specjalnego. Robimy skok do wakacji :)
__________________________________________________
Po roku szkolnym... Wreszcie! ♥ Był 10 lipca, 20 dzień wolnego. Te wakacje spędzałam z Jamesem na piaszczystych wybrzeżach Majorki wraz z Huncwotami, Hanną i Becky. Leżeliśmy na ręcznikach blisko morza i trzymaliśmy się za ręce. Przyjemna woda systematycznie oblewała nasze nogi. Wygrzewaliśmy się tak już od 10 dno. 1 lipca pierwszy raz wsiadłąm do samolotu. Sielanka miała potrwać jeszcze ponad miesiąc. Mieliśmy wracać dopiero 20 sierpnia, ale teraz o tym nie myśałam. Z zamyślenia wyrwał mnie Syriusz, który ni stąd, ni zowąd krzyknął "DO WODY!" Całą grupka wpadła do letniego morza. James pomógł mi płynąć. Nigdy nie byłam dobra w pływaniu ;) Nagle mnie pocałował. Wszystko przestało istnieć, tylko my i woda oblewająca nasze ciała. Po długim pocałunku wróciliśmy do chlapania się. W końcu wróciliśmy na brzeg. Usiedliśmy na ręczniku. Dwie sekundy później goniliśmy Syriusza, który zabrał nam ręcznik i do naszych mokrych ciał poprzylepiał się piasek. Lataliśmy za nim jak oszaleli, a on tylko w geście triumfu unosił ręcznik nad sobą. Po pół godzinie szaleńczego biegu oddał nam ręcznik. Położyliśmy się na nim  i przytulilyśmy się do siebie. Mocno objęci wyczuwaliśmy każde ziarenko piasku na nas. Nie przeszkadzało nam to. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i nie potrzebowaliśmy słów, by się rozumieć. Tak zadumani, znów się pocałowalismy nasze mokre ciałą złączyły się w jedno. Nie wiem, ile to trwało, ale po dosć długiej chwili z transu wybudził nas Lupin i powiedział, że pora wracać do hotelu (przy czym mrugnął porozumiewawczo do Jamesa... O co chodziło?). Hotel był to ogromny budynek posiadający 5 gwiazdek. Każda para miała osobny apartament. Były one obok siebie, więc nie było trudno siebie nawzajem znaleźć. Najwięcej spędzaliśmy w naszym pokoju grając w karty, opowiadając historie czy po prostu pijąc dietetyczną colę i rozmawiając wspominając lata spędzone w Hogwarcie. W ciepłe noce (a na Majorce była to codzienność!) wychodziliśmy na zewnątrz robiąc ogniska i śpiewając do dźwięków gitary. Jak się okozało, Becky była wirtuozem! :) Dotarliśmy pod nowoczesny budynek. Weszliśmy do holu, a tam.... Ogromny tort, orkierstra, i tysiąc ludzi śpiewających mi sto lat! Zupełnie zapomniałam! Skończyłam dzisiaj 17 lat! Byłam już pełnoletnia! Łzy wzruszenia ciekły mi po policzkach. Radosny James otarł mi ją delikatnie. Miałam najlepszych przyjaciół na świecie! ♥ Najpierw zjedliśmy tort i poszliśmy na parkiet. Tańczyliśmy, tańczyliśmy, tańczyliśmy do późna  wtuleni w siebie. Ok. 4 nad ranem poszliśmy do naszego pokoju. Wzięliśmy wspólny prysznic (jak zawsze na tym wyjeździe) przebraliśmy się w piżamy i weszliśmy do łóżka. Nagle James wstał.
-Zapomniałem o prezencie!
-Och, James, nie trzeba! ♥
-Owszem, trzeba, a teraz zamknij oczy.
Wypełniłam jego polecenie. Poczułam, że robi coś na mojej ręce. 
-Już możesz otworzyć oczy :)
Na mojej ręce zobaczyłam bransoletkę. Czerwoną, z zawieszonym serduszkiem. Było na nim wygrawerowane:  "Dla Lily", a z drugiej strony :Kocham cię, twój James." Rozpłakałam się. Nigdy nie pomyślałabym, że mój James mógłby mi sprawić takie urodziny. Był to jeden z najpiękniejszyvh dni jakie kiedykolwiek mógł przeżyć człowiek. Położyliśmy się. Zaczęliśmy się tak całować jak nigdy. Byliśmy obydwoje pełnoletni (James miał urodziny 24 marca). Postanowiliśmy, że to zrobimy. Po prostu z miłości. Każdy może zgadnąć, co było dalej. Nie mogło być lepszej okazji. Na następny dzień obudziliśmy się wtuleni w siebie, lecz z szerszymi uśmiechami niż zwykle :> Poszliśmy po Hannę i Syriusza którzy jeszcze spali. Kiedy weszliśmy do Becky i Lupina, natychmiast wyszliśmy... Czerwoni jak buraki. Mogliśmy zapukać. Po pół godzinie zeszliśmy na śniadanie. Becky wcale a wcale nie była na mnie zła, a nawet szczęśliwa, bo wiedziała, jak bardzo zależy mi na jej szczęściu. Na śniadanie zjadłam na spółkę z Hanną jajecznicę z bekonem i kanapkę z białym serem. Wrócliśmy do pokoi, spakowaliśmy się i poszliśmy na hiszpańską plażę. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
______________________________________________
OD AUTORKI: Na początek chciałabym wam podziękować za 230 wyswietleń! ♥ Wiem, że rzadko piszę, ale motywację dają mi tylko komentarze :)  Bardzo dziękuję użytkownicce sylwiusiek, której bardzo podoba się moje opowiadanie :) Kolejna notka za 1 komentarz. Może być nawet w takim razie dzisiaj. A teraz lecę do Ministerstwa magii, bo szefowa mnie ukatrupi! Wasza Lilka ♥